Szczerze mówiąc cały czas oczywiście o nim myślałam, kilka razy nawet siadłam aby skleić jakąś zlepkę z tego co u nas się dzieje, ale zwyczajnie jak to w życiu bywa - brakło czasu, albo gdy siadałam nagle musiałam się odrywać do rzeczy ważniejszych. Długo zastanawiałam się czy prowadzenie takowego bloga, jako mój "publiczny pamiętnik" i notatnik do zapisywania własnych przemyśleń ma sens i jest mi potrzebny? Niby lubię mieć wszystko poukładane, wiedzieć co kiedy robiłam bo warto wracać kilka lat potem do tych wspomnień i czytać jak było, a jak jest :))
Anyway zostajemy!
Jesień w dużym skrócie była dla nas bardzo pracowitym okresem! Było nieco upadków, ale to raczej nie w psim życiu, ten czuje się wyśmienicie, podnosi na duchu i ciągle się rozwija. Dużo zwiedzałyśmy, przeszłyśmy łącznie może 300km w te 2 miesiące, trochę rowerowałyśmy, łapałyśmy ostatnie wodne chwile, odwiedziłyśmy znajomych, annówkę gdzie kształciłyśmy się u Pauli i Agnieszki oczywiście frizbując, oraz łapałyśmy każdy możliwy promień słońca :)
Szkoła się zaczęła, więc czas bardzo się skrócił, bo w końcu trzeba się przyłożyć jeśli ma się jakieś dalsze plany. We wrześniu na dodatek jak na złość coś zaczęło się psuć. Gorsze dni bywały i mijały, ale w pamięci nadal pozostawały. Dlatego też wszystko przeniosło się na treningi i życie psie, bo trudno trenować (niby z motywacją) z zakłopotanym umysłem.. ;) Wydawało mi się wtedy, że Molly straciła całkowitą radość z tego co robi, wykonywała jedynie moje prośby. Oczywiście miała ogromną chęć szarpania, zabawy, ale brakowało temu wszystkiemu tego CZEGOŚ. Nie ma jednak sensu tłumaczenia tu wszystkiego, więc napiszę krótko. Pies też ma czasem lepsze i gorsze dni, zrozumiałabym to gdyby ten problem występował sporadycznie, ale nie gdy ciągnął się szczerze mówiąc od początku wakacji, bo wtedy zauważyłam, że coś już jest nie tak. Wystraszona tym, że pies na treningu nie chce zrobić jakiejś bliskiej figury, że nie chce być blisko mnie, że robi wszystko byle jak, że nagle ucieka na spacerach nie chce podejść z jednej strony jakby się bał, a z drugiej lela się wieczorem w łóżku, szybko skontaktowałam się z kilkoma osobami, zrobiłam jedno badanie, drugie, ale pies zdrów... więc w czym tkwi problem?
W tym miejscu chciałabym podziękować też kilku osobą (tak wiecie, że o Was chodzi) które przez długi czas praktycznie codziennie wysłuchiwały moich żali, starali się pomagać na wszelkie sposoby i pomogli <3 Sprawa już teraz dla mnie oczywista cały problem leżał po prostu we mnie, chciałam trenować, chciałam dość do czegoś, ale zapomniałam, że za pierwszym razem niczego nie osiągnę, bo to jedynie małe kroczki prowadzą nas do sukcesu. Problemy z życia wzięte odeszły, moje nastawienie zmieniło się, umysł zaczął nieco częściej uśmiechać się i zaczęłyśmy z kontem zerowym, bez zmartwień, ciesząc po prostu się z każdego szczególiku i dając sobie obojgu czas :)) Treningi sklejały się w całość, dawały mi ogromną radość i WTEDY już widziałam, że hiena także wynosi z nich coś dla siebie, dawały motywację do dalszej pracy, do doskonalenia.. i po prostu w końcu cieszenia się sobą :)
Koniec końców wrócił zaginiony kawałek puzzli, złożył dla nas światek w całość i mogłyśmy działać! Udało zrobić nam się wszystkie plany dla frizbującego merle, wszystkie zadania z seminarii i obozów, to był dla nas ogromny progres :D odzyskałam nieco wiary w nią i na fali szczęścia odniosłyśmy wiele własnych sukcesów. Obecnie powstał nawet nowy plan treningowy, kroczkami dojdziemy do stanu geniusza!
Udało nam się nawet skleić jako taki filmik z jesiennego progresu :)) nie do końca jestem z niego zadowolona, niestety miałam za dużo materiału i ciężko było mi wybrać to co dla mnie najważniejsze, łącznie wyszło prawie 5 godzin filmików, musiałam wszystko ucinać, poukładać i to jeszcze w programie do .... :P
Przy okazji cofnijmy się do początku roku! Tak... 2015 był cudownym rokiem, pełen niezapomnianych chwil, wzlotów i upadków, smutku i szczęścia, masy zdjęć i pomysłów nie do końca zrealizowanych. Mimo iż był TAKI nie mogę powiedzieć, że był idealnym, jednak wiele zostaje do życzenia, wiele momentów chciałabym z niego wymazać, a więc po cichutku liczę, że 2016 będzie bez tych bezsensownych problemów i będzie po prostu lepszy :))
Pozostaje mi jedynie życzyć samej sobie i Wam, aby był on tylko lepszy, abyście spełniali samych siebie, realizowali swoje marzenia i nigdy się nie wahali.. zawsze szli naprzód :)