Planowałam zacząć na nowo, z energią i weną skoro przywitaliśmy już kolejny rok - 2017, alee jakoś tak nie wiem co napisać :D
Stary rok był strasznie dziwny, szczególnie w tym co nie pojawiało się publicznie, czyli u mnie. Patrząc przez pryzmat psiego światka było bombowo, ale nie obeszło się bez chwil smutków, większych czy mniejszych. Funny udało się wyjść z problemów ortopedycznych, przynajmniej do takiego stopnia, że nie kuleje już po większych aktywnościach i można spokojnie wyjść na dłuższy spacer. Obecnie żyje sobie szczęśliwym psim życiem i wydaje mi się, że niczego jej nie brakuje. Molly skończyła dwa lata, nasze wspólne 27/8 miesiące. Zadebiutowałyśmy na zawodach dogfrisbee w Warszawie, uczestniczyłyśmy w licznych seminariach psich czy wyjazdach. Wspólnie i samotnie zwiedziłyśmy kolejne obszary naszego kraju, doświadczając przy okazji nowych atrakcji. Rok 2016 jak pisałam w wcześniejszych postach był rokiem ogarniania się dlaczego tu jesteśmy, co chcemy robić, czy warto to robić, nieustępującej walki o lepsze jutro i ciągłej wiary w nas. Siedząc sobie w łóżku i wspominając tamten rok nie potrafię wyciągnąć nic szałowego z niego, teraz wiem, że był skromnym rokiem. Owszem spełniłam kilka swoich marzeń m.in. debiut na zawodach, farbowanie włosów czy wakacje z przyjaciółką, oraz inne mniejsze duperele. Jednakże brakowało mu pewności w działaniu, konsekwencji i ciągłego dążenia do celu.
W nowym 2017 roku mam nadzieje, że wszystko się zmieni, zaczynając ode mnie i mojego życia prywatnego, po sportowe życie szalonego merlaka. Zdecydowanie przyda nam się dużo zdrowia, ponieważ już 1 stycznia siedziałam w szpitalu oczekując na swoją kolej :P a przez Molly rozcięte łapki musiałyśmy rezygnować z startów w zawodach. Oprócz tego na pewno wytrwałość, zdecydowanie i pewność siebie będą kluczowymi cechami, bo tego mi brakowało.
Jednym z moich mniejszych marzeń na początku '16 było zapisywanie pewnych statystyk, które prezentują się następująco:
510 minut frisbee
1600 km pociągiem
80 km bikejoringu
W tym roku nie będę już tego kontynuowała, bo w sumie więcej z tym problemu było niż frajdy :P
Jeśli chodzi o bloga to szedł równolegle do tego co działo się w moim życiu :P Sześć postów na dwanaście miesięcy nie jest szałową liczbą, ale ja ciesze się, że w ogóle znalazłam siły, aby coś tam skleić. W nowym roku na pewno ta liczba się jeszcze zmniejszy dlatego jeśli ktoś chce być na bieżąco polecam instagrama, mimo że to mój prywatny to Molly odgrywa tam kluczową role. Internetowo pod koniec roku statystyki poszły w dół na wszystkich socjal mediach i podejrzewam, że pójdą jeszcze bardziej. Zauważyłam, że w sumie wcale nie potrzebuję ciągłego dostępu do internetu, a tym bardziej wrzucania fotek i postów z tego co się u mnie dzieje. Coś pojawiać się zawsze będzie, ale w małych ilościach. Największą aktywność zaobserowałam na youtube - to chyba dlatego, że uwielbiam patrzeć na nasze nawet najdrobniejsze sukcesy :> a wraz z ostatnim treningiem w 2016 roku powstał filmiczek:
Marzenia i plany na rok 2017 oczywiście już spisane, mam nadzieje, że spoglądając na kartkę w 2018 roku będę mogła powiedzieć, że był to naprawdę dobry i produktywny rok, pod kątem zmian na lepsze :))