30 marca 2015

Takie same a jednak takie inne

Tak codziennie patrzę na te moje Sucze i czasami mnie zaskakuje ile one mają wspólnego :D choć praca z każdą z osoba wygląda zupełnie inaczej... ponieważ poprzednie posty o charakterze młodej były dość chaotyczne (w każdym razie ja tak je odczuwam) teraz chcę porównać je tak lepiej, dokładniej! Why not? :D
Każdy przecież wie, że są to dwie zupełnie inne rasy więc różnice w ich wyglądzie można pominąć.. skupy się bardziej na ich charakterze i pracy :) Obie mają pewne stany w zachowaniu, łatwiej mi wpierw opisać Mo więc to od niej zaczniemy:

1. Gdy w jej główce wschodzi tęcza włącza się tryb,który jest coraz częstszy czyli "naćpany border" który wygląda mniej więcej tak:   inaczej ten stan można nazwać stanem "happy" 


2. Ale bywa również bardzo spokojnym, zrównoważonym i grzeczniutkim pieskiem np.:




3. Zazwyczaj przy fotkach włącza się jej tryb skupienia i piękności, nietrudno go dostrzec :




























4. Wszyscy wiedzą, że jednoczesne skupianie się i bycie pięknym jest męczące więc mamy osobny tryb na samo skupianie! (go jednak bardzo trudno dostrzec, pokazuje się wtedy gdy szczeniak jest bardzo skupiony lecz nie tak piękny i tu wcale nie chodzi o przypadek, czasem zdarza się robić dziwne miny podczas skupiania się :P)



5. Bunt również się pokazuje, a może brzydko mówiąc "wyjebane na całego" wtedy zazwyczaj Pańcia ciągle na pieska się denerwuje, a on co robi? właśnie to:




6. Jako, że kocha dosłownie wszystkich ma też tryb "misia" uwielbiany na pewno przez większość ludzików! Posługuje się nim podczas przepraszania, witania, miziania zarówno z nami jak i z Funny oraz przy dawaniu buziaków wszystkim stworzonkom świata! bo przecież każde chce dostać wielkiego soczystego buziaka prosto w nos!



No to czas na Czarnego psa!

1. Tryb, który najbardziej da się zapamiętać to tak zwana "głupawka" gdzie Terier biega, szczeka, szaleje i gubi swój móżdżek! (cierpię na brak takiego zdjęcia więc dam jako taki, który przypomina, ale w filmiku - tym w - tej sekundzie (35s) możecie zobaczyć o co chodzi) :D


2. Drugi najczęstszy tryb i zdecydowanie mój ukochany to tryb "piękności" !








3. Znany ludziom tryb "zazdrości" niestety zdjęcia brak więc dam kolejną cudną Fun ♥


Nie ma oddzielonego trybu na skupienia oraz skupienie+piękność, ponieważ ona zawsze jest piękna czy jest skupiona czy nie :D a młoda czasem serio wygląda tak, że wstyd mi się do niej przyznawać :P

Wyróżniam też trzy tryby które je łączą! schizy na:
 - KAMIENIE
Moja udręka od wieków, jakoś u Fun mi to nie przeszkadza bo łatwo się z tego trybu odwołuje, ale Mo jak się naschizuje na kamyczki to nie da rady jej odciągnąć :P


- SŁOWA
Młoda wszystkiego nauczyła się od starszej, słówka typu "na dwór" "spacerek" "lis" "kot" "panek" "amu" "Abi" "ready" "idziemy   reakcja po nich jest przekomiczna, psy zazwyczaj przygryzają sobie fafle, stają w bezruchu, są zahipnotyzowane jak zegarkiem i tylko czekają na ruch z mojej strony :D
(lecz chyba zdjęcia do tego nie znajdę :P)


- STRÓŻOWANIE
Są takie momenty kiedy obie Suki muszą wyraźnie dać znać, że to ich miejsce i nikt inny nie ma tu wstępu. Są wtedy bardzo czujne i poruszają się niczym kotek.



Funny - czarna jest wyjątkowo rodzinnym pieskiem, lubiącym bardziej bliski kontakt z ludźmi niż bardziej samotny żywot, dlatego właśnie na spacerach trzyma się zazwyczaj blisko ludzi, a nie odbiega nie wiadomo jak daleko. Z reguły jest spokojnym terierem i gdyby mogła przespałaby całe dni. Bardzo przywiązuje się do jednej osoby, oczywiście nie płacze gdy zostaje u innych członków rodziny, ale gdy tylko jest okazja przywitać się z "jej człowiekiem" woli właśnie go. Momentami z jej głowy wylatuje móżdżek i włącza się tryb "głupawka" a pod czas niego wyłącza się słuch i uspokaja się dopiero wtedy gdy zechce. Dzięki temu mogę powiedzieć, że jest szalonym i żywiołowym pieskiem. Nie ma problemów z innymi zwierzaczkami typu - koty, szczury, chomiki, zające, krowy, konie - wszystkie toleruje. Miewa swoje chimery, a przez to nie każdy piesek jest jej przyjacielem, jak jej się coś nie podoba w znajomości daje wyraźnie znać warcząc (zazwyczaj dwa krótkie potem piesek się odczepia) ale nigdy w życiu nie rzuciłaby się ani nie chapła psa. Zauważyłam jednak że warczenie na psy jest tylko w miejscach gdzie czuje się niepewnie, bo w miejscach "lepszych" przy swoim człowieku nie ma problemów z zaznajomieniem się z pieskiem i chętnie się z nim/i bawi.
" Jest to kudłaty, wesoły niedźwiadek i kochany stróż domu" ~ tak mówią o niej członkowie rodziny


Molly - jajko jest jednak przeciwieństwem Czarnej, ona musi ciągle coś robić i aż ciężko jej usiedzieć na tyłku dłużej niż 5 sekund. Jak to borderek - ma nieskończone pokłady energii, ale całe szczęście czasem musi odpocząć i to są właśnie najpiękniejsze chwile w życiu! Inaczej niż Funny nie jest aż tak przywiązana do ludzi, lubi sobie czasem pójść gdzieś sama, np. na spacerze oddalić się nawet na 40m przez to jest na prawdę bardzo ciekawa świata, każdy zapach musi poznać, wszystko wsadzić do buzi normalnie jak dziecko. Ale gdy przyjdzie moment potrafi się przytulić i chwilę polelać. Z reguły jest wielkim crazy pieskiem. Nie ma problemów z zostaniem dłuższego czasu wśród innych ludzi, bez swojego ludzika. Swoje emocje natychmiastowo pokazuje i są bardzo wyraźne - gdy się czegoś boi kuli ogon i uszy, gdy jest szczęśliwa biega skacze i po prostu się cieszy, gdy jest zmęczona po prostu nie ma na nic ochoty, gdy jest stęskniona bardzo się cieszy włącza się tryb misia i całuje każdego milion razy i można by tak wymieniać jeszcze długo... Spokojna jest tylko gdy śpi lub jest zmęczona, to określenie raczej do niej nie pasuje. Bardzo reaguje na tonacje głosu trzeba uważać co się do niej mówi, gdy z nią pracuję i się wkurzę od razu się wyłącza i potrzeba spacerku aby wróciła do mnie. Jak każdy szczeniak ma okresy buntu gdzie na prawdę jest nieznośna. Jest mega pozytywnie nastawiona na świata, wszystkich kocha i zawsze ma super kontakt z ludźmi.
"Jedno wielkie ADHD kochające wszystkich "


Ale bywają momenty gdzie zamieniają się jakby w jednego pieska i ich zachowania są tak podobne, że aż serce się kruszy ♥ jednak to trzeba zobaczyć na żywo bo są to zazwyczaj sekundy które trudno przelać w słowa :)

To może teraz coś na temat różnicy w ich pracy... od czego by tu zacząć..


Funny jest pieseczkiem z którym w gruncie rzeczy ciężko pracować.. jeżeli jest w dobrej kondycji i ma regularne treningi to na każdym treningu odnosimy większe sukcesy i i pies i pani są bardziej zmotywowani do pracy. Ale gdy owca ma przerwę od pracy to niezwykle trudno wrócić do starej kondycji - taką sytuację mamy obecnie :) Trzeba ją przygotowywać aby pozwolić sobie na prawdziwy trening, robić dużo rozgrzewki, przypomnieć komendy, rozbiegać, gdy nie ma regularnych treningów jest bardzo jakby ospała i rusza się jak babcia, ale gdy ją rozgrzejemy to widać różnicę. Dużą miarę przywiązuje do gestów, gdy ćwiczyłyśmy agilitki bardzo skupiała się na ruchach nóg. W obi natomiast skupia się głównie na głosie. Jest taką rasą która nie ma jakiś super predyspozycji do sportów dlatego potrzebuje DUŻO motywacji co czasem bywa męczące, ale "im ciężej tym większa satysfakcja z sukcesu" dokładnie :) Nie jest pieskiem jakoś super nastawionym do pracy wydaje mi się, że bez sztuczek i treningów jest o wiele radośniejsza z życia niż przy treningach co 2-3 dni.


Anyway bardzo lubię z nią ćwiczyć. Sztuczki zawsze przyswajają mnie o rozbawienie, Fun zawsze robi albo śmieszną minę, albo udaje że nie wie o co chodzi :P Są też takie dni kiedy jest mega zmotywowana i trening wychodzi jakbym pracowała z innym psem :)

Naszym celem jest wrócenie do poprzedniej kondycji, mam wszystko rozplanowane i mam nadzieję, że pod koniec wakacji będzie już tak jak dawniej. Wpierw jednak mam w planach ją przebadać abym wiedziała na co mogę sobie pozwolić w tych naszych treningach, chcę skupić się głównie na obi.

Nie mówię oczywiście, że z ctr nie można nic robić, że się do tego nie nadają... można startować z nimi normalnie w zawodach i wyszkolić jak każdego innego psa, a przykładem na to jest np. ten filmik:

To czas na małą paskudę :D
Tak jak w charakterze Molly bardzo różni się pracą... jest MEGA nastawiona na jakąkolwiek czynność związaną z kontaktem z człowiekiem, Uwielbia w ogóle kontakt z człowiekiem o czym już pisałam, lubi się bawić, aportować piłeczki, robić coś nowego, skakać (oj tak lubi skakać..) podejmować nowe wyzwania, kształtować nowe sztuczki. Nie potrzebuję motywacji, radzi sobie z pracą zarówno na zabawkę jak i smakołyki, nie ma też problemów z przerzucaniem się raz smakołyk- raz zabawa, raz zabawa - raz smakołyk.


Zdecydowanie ma większe możliwości fizyczne niż Funny, jest o wiele bardziej energiczna i skoczna. Szybko się uczy i załapuje nowe rzeczy. No co tu dużo pisać.. właściciele borderów wiedzą jak one są nakręcone na pracę i jak świetnie sobie radzą! Momo skupia się dużo na moich ruchach, zbyt gwałtowny ruch na torku - skucha, źle noga - skucha, za daleko ręka - skucha itd. W sztuczkach jednak skupia się dużo na głosie, zauważyłam, że właśnie na tonie głosu też się skupia, gdy jest milutki ona też jest milutka i fajnie pracuje, a jak jest nieco gorszy to już nie wychodzi tak super :P Często bywają dni gdy jest tak nabuzowana energią, że trudno ją ogarnąć, ponosi ją fantazja i wtedy praca z nią to istna masakra :P


Myślę, że nic więcej tu już nie dodam.... chce jeszcze tylko na zakończenie dodać (dla osób które mogą inaczej odebrać ten post), że wiadomo iż każdy piesek jest inny (mimo tej samej rasy) każdy ma inny charakter, inny styl pracy, ja opisałam to jak zachowują się MOJE PSY, jestem z nimi 24 na dobę i wiem co robią, jak ćwiczą, Wasze mogą zachowywać się zupełnie inaczej i nie możecie tego porównywać. Piszę to dlatego, że nie chcę potem słuchać komentarzy typu "nie zmyślaj, gdyby chciało Ci się ćwiczyć z Fun na pewno byś z nią coś osiągnęła" albo "wystarczyłoby trochę czasu i pracy" - NIE nie chce takich komentarzy :)



Dodam jeszcze, aby sprawa była jasna :D moje obie Suczki są przeze mnie kochane i uwielbiane tak samo, żadna nie jest ani lepsza ani gorsza, obie mają swoje wady i zalety i każdej z osoba staram się poświęcać tyle samo czasu... a to ile dodaję zdjęć na np. fb albo tu na blogu wcale nie oznacza że druga poszła w odstawkę:)


Teraz trochę z nowości... tak przepraszam, że tyle piszę i zanudzam, ale skoro mam bloga czyli mój pamiętnik to mogę się rozpisać :D jak to nazwałam.... ah! "uroki szczeniaczka" niedawno z Młodą odwiedziłyśmy kochanego weterynarza, jakże by inaczej!


Śmieszna sprawa bo była to akurat niedziela... godzina o której mieliśmy iść do kościoła, 19:00 do 22:00 a w poniedziałek czekał mnie sprawdzian z geografii i dwie poprawy spr. :D


Przejdźmy do rzeczy... nie wiem skąd i nie wiem jakim cudem, ale Papi znalazła kałczuga! a że był taki smakowity to postanowiła go połknąć i się oblizać! no więc telefon do veta i w drogę.. chyba 4 sposoby na to aby zwymiotowała, nic nie dało rady, potem dostała zastrzyk na rozluźnienie mięśni po którym faktycznie wymiotowała, ale wodą.. więc skoro pies chodził jak naćpany i ledwo stał na nogach zrobiliśmy usg aby sprawdzić czy ta piłka na pewno tam jest.. usg nic nie wykazywało, ale po 2 dniach jedzenia zwymiotowała piłeczkę! :P


Jak widać na zdjęciu wyżej - już jest wszystko ok :) Fun miała za to problem z łapą, po nocy zaczęła kuleć... tak więc miałą kilka dni odpoczynku i wszystko wróciło do normy :)
Chyba nigdy nie będę musiała się z nimi nudzić ♥


Kto dotarł do końca i jeszcze nie zaspał - wow! dzięki! 
Zapraszamy do komentowania i pozdrawiamy!

6 marca 2015

Psijacielu drogi... czyli wydatki teriera na emeryturze i aktywnie żyjącego borderka

Trochę zwlekałam do napisania ten notki... pisała właściwie była coś na początku listopada. I tak leżała sobie do dziś :P Ogólnie akcja jest bardzo spoko, ma na celu pokazanie osobą planującymi swojego szczeniaczka, że wiąże się on z dużymi wydatkami. Ja opiszę kosztorys moich dwóch psów czyli Funny - (prawie) 7 lat i Molly, która jest ze mną 5 miesięcy.

nie wiem czy to też wliczać, ale to żadna tajemnica, więc nasze pieski kosztowały:
Funny - 2,700zł    Molly - 3,000


zacznijmy od tego co dla psów najważniejsze czyli od żywienie:
Mój straszy pies od kiedy tylko sięgam pamięcią jest na barfie. Przez całe 7 lat tydzień w tydzień była kupowana duża siata z porcją rosołową/wędzonymi kośćmi/mielonym mięsem... miała też kupiony 1 worek brit'a - 100zł... Po obliczeniach przez mojego brata wyszło, że żyjąc takim rytmem przez 7 lat wydaliśmy = 10,100zł !! 

Trochę trudno mi w to uwierzyć, ale. Kolejny pies Mo, utrzymujemy ją od 6 miesięcy, co miesiąc kupowana była karma TOTW, w ciągu miesiąca wydawaliśmy też jakieś 20zł na mięso mielone, łącznie wyszło, że przez 6 miesięcy wydaliśmy = 420zł. Mogę doliczyć również dostawy karmy dla Mo i jedna dostawa karmy Fun ok. = 105 zł.
miski - 70zł

pieski to też życie i miewają swoje choroby czyli weterynarz:
Pieski dostają - preparaty na stawy, tabletki, na pchły i kleszcze, szczepienia i ew. kontrole. Za 6 miesięcy Molly wyszło mi jakieś = 305 zł, a za Funny ok. = 1700 zł. Żaden mój pies całe szczęście nie odniósł żadnych poważnych problemów zdrowotnych.


kolejna sprawa, krótka fryzjer:
Molki nie była jeszcze nigdy u fryzjera. Funny natomiast raz na rok chodziła. Kąpana była u nas, za szampony mogę dać - 120zł, szczotki i inne wymysły jakieś - 200 zł. A więc fryzjer - 840zł. Razem wychodzi nam = 1160 zł.

ludzie lubią błyskotki i inne kolorowe rzeczy tak więc ... smycze, obroże, szelki
Molki chodzą w smyczy Fun, jedna obroża w czasie szczeniaczkowym kosztowała 10zł, drugą dostałyśmy od ciotki. Funny ma jeden łańcuszek za 17zł, 3 obroże z furkidza za niecałe 100zł. Ma jeszcze jedne szelki które kosztowały nas niecałe, ale dobre 200zł. No i 3 smycze - 50zł. Podliczając jeszcze komplet za który już zapłaciłyśmy a jeszcze nie przyszedł ok. 50zł. W kurteczkach moje psy nie chodzą, ale mogę dodać tu jeszcze 2 kagańce, które mamy - 130 zł.
Wszystko daje nam - 557 zł. 


i najlepszy temat czyli uwielbiane przez wszystkich zabawki:
no kto by się nie skusił na piękne, błyszczące, dokładne, puchate zabawki, piłeczki w zacne wzorki, szarpaki o zacnych kolorach itd... trudno będzie co mi podliczyć, ale próbować można... zacznijmy od tego, że gdy dołączyła do nas Molly przybyło nam niecałe 30% zabawek. podliczając piłeczki typu tenisowego, piszczące i pływające w wodzie, wychodzi nam coś koło 200zł. Piłki na sznurkach - 150zł. Później mamy pluszaki - 200zł. Wubby - 80zł. Ażurki - 200zł. Inne wytwory ludzkie typu ringo, szarpak "dingo" i zabawki edukacyjne - 250zł. Gryzaki gumowe - 70zł. I ukochane szarpaki - 100zł. 
Do zabawek dołożymy jeszcze rzeczy fitness - 120zł. Kurier to też wydatek - 200zł.
Podliczając (już się boję) = 1570 zł!

zapomniałabym o smakołykach:
Funny miała kupowane, albo macedy (10zł opakowanie) albo parówki, czasem pozwalałyśmy sobie na większe delikatesy. Trenowałam z nią 2 lata = 700zł.
Molly miała kupowane głównie planet pet, owocowe smaczki, kilka opakowań parówek, 1 macedy i jakieś przypadkowe - 150zł + 80zł + 10zł + 70zł = 310zł.
Gryzaki na ząbki jakieś - 70zł.


moja ulubiona część czyli treningi, seminaria, obozy, akcesoria treningowe:
Podzielę to pięknie. Funny - obóz (1100zł), seminaria (500zł), tunel (150zł), hopki (60zł), część dysków (220zł), klikery (21zł)  Łącznie = 2051 zł!

(cena obozu który przeżyłyśmy i zaliczki obozów/seminariów na które się wybieramy) a więc... Molly - obóz (1500zł), seminaria (840zł+200zł), akcesoria agility (70zł), dyski (340zł). Łącznie = 2950 zł!

inne:
pudełka do chowania dysków i zabawek, paliwo, związane z pasją psów fotografia - aparat+obiektywy, woreczki, torby i wiele wiele innych rzeczy, które kupowałam pod kątem psów. Śmiało mogę dać jakieś - 2000zł + 3300 = 5300 zł!
klatka i kocyki do niej też kosztowały - 200zł

Boję się wyniku końcowego no, ale biorę się za dodawanie i wychodzi mi = 34,700zł ! wow! aż trudno mi to skomentować :D sami widzicie, że pies wcale nie jest taki tani! Ile kosztów się z nim wiąże! Co odnośnie ceny za psa, każda hodowla uważa się inaczej i w każdej są różne ceny, zależy czy zabierzecie z hodowli czy z schroniska ceny na prawdę się różnią i wolę ich nie porównywać :)

5 marca 2015

Feriee!


Ferie były dla nas wyjątkowo aktywne, zresztą żadna nowość. Długo przeze mnie wyczekiwane, myślałam, że tyle zrobię, miałam tyle planów, a po obozie został już tylko tydzień który również zleciał mega szybko. Oczywiście nie zabrakło wycieczek pociągami!



No właśnie obóz... pierwszy tydzień spędziłyśmy w ulubionej annówce na obozie agility z Moniką Rylską :) Bardzo wiele wyniosłam z tego pobytu. Tyle teorii wpadło do głowy, tyle do przepracowania, nieświadoma popełniałam tyle błędów, całe szczęście już świadoma! Postaramy się przepracować w domu tyle ile pamiętamy. Choć mamy jeszcze duuużo czasu, młoda ma, dopiero 7 miesięcy więc czas ma :) no właśnie 7 miesięcy już mija!


Bardzo podobało mi się na obozie, uwielbiam takie chwile gdzie nie ma samej praktyki, ale trener stara się pokazać ćwiczenie również z strony teoretycznej/technicznej, omawia torki itd. Super, super. A właśnie, było dużo omawiania torków, idealna linia dla psa do biegu, zakręciki, out'y, rozróżnianie komend no fajnie było bardzo! Z resztą sami zobaczcie:


Monika to osoba na prawdę z ogromnym doświadczeniem, świetnym podejściem do każdego z osoba, dobrze wszystko tłumaczyła i rozwiązywała każdy problem jaki napotkał się na naszej drodze. Znów podziwiam kolejną osobę, nie wiem jak Monia wytrzymała tyle na tym zimnie, cały czas ciesząc się i będąc tak pozytywnie zakręcona jak rano :) 

Z młodą robiłyśmy podstawy, zmiany ręki to był zdecydowanie nasz koszmar na obozie! No i popylanie również, a jak Monika mi pokazała jak się cieszyć przy szczeniaczku/nagradzać to w ogóle kopara mi opadła :P I ja będę ćwiczyć i szczeniak! Większość z Was wie, że w annówce mamy halę i na niej właśnie ćwiczyłyśmy! był jeden trening wieczorkiem na dworze i też było mega fajnie! Mo miała ciągle super skupienie, no chyba, że jakiś piesek zaczął szczekać i echo na hali się roznosiło to Molki też musiało pokazać co to nie ona :P A tak to super, tempo było, super się biegało, nie mam zastrzeżeń i fajnie zakręciki robiła, do tuneli się wysyłała, z resztą i do hopek się już wysyła! Widać postępy :)



Często bywała również szalonym kucykiem pony, jak to ona... radosna, szybka i ciekawska :) Z halą nie było problemów, gdyby nie to iż wejście jest przez obrotowe drzwi, wieczorkiem poszłyśmy sprawdzić halę i właśnie... drzwi, ale później z pomocą smaczków dało radę i papi spokojnie wchodziła i wychodziła. Za klatkowanie też duży plus, klatkowanie w pokoju bo na dworze to masakra.. darła ryjka, ale już było i tak o wiele lepiej niż poprzednim razem.

Tak wiele mam w głowie! Tyle do przepracowania, a czasu nie ma! :D I serpentynę wiemy jak ćwiczyć, pytałam też o strefy kiedy zacząć jak zacząć i outy... ojej dużo tego... cóż adzilitki jednak nie są tylko fikaniem wśród hopek jak inne spoty mają swoje fundamenty, sprawy techniczne do przećwiczenia o czym oczywiście jak po innych seminariach dowiedziałam się dopiero teraz, nigdy nie patrzyłam tak na ten sport, ale teraz mój podgląd zmienił się diametralnie :) na lepsze oczywiście! Będziemy dalej pomykać może coś fajnego z tego wyjdzie!



W czasie ferii jak mówiłam bywałyśmy na Cytadeli, z pociągiem i większymi miastami nie ma już żadnych problemów. Biegała z pieseczkami radośnie i ćwiczyła w 100% skupieniu :) Nie wiem czemu czasami mam wątpliwości że jak wyciągam zabawki to ona się nie skupi nie będzie chciała szarpać... chyba jeszcze trema po Fun bo ona nie zawsze chciała się szarpać i bawić i teraz byłam niepewna, ale cóż szczeniaczek jest zawsze gotowy do pracy i chętny do jakiejkolwiek zabawy, a to bardzo dobrze, nie muszę się o nią martwić :)


Dotarło do mnie w końcu jakiego cudnego, ślicznego, boskiego i genialnego szczeniaczka mam! ♥ Nie mogę się na nią napatrzeć, jej szalone pomysły i uroczy pyszczol :D
Po obozie chodziłyśmy na długie i ciekawe spacerki, w ramach odpoczynku i socjalu. Na części z nich towarzyszyła nam również Funny! Fun to jednak jest ciągle ten sam piesek, młoda nie zmieniła w niej nic, ani nie jest bardziej zazdrosna, ani nie marudzi że ma się czymś podzielić... zmieniła jedynie tą rzecz że jest bardziej chętna do zabawy i współpracy! Tak jak lubiłam z nią kiedyś ćwiczyć tak lubię nadal, sztuczki i pomykanie na hopkach! Fajnie jest nadal, coś sobie może niedługo poskrobiemy o ile łapki Fun będą miały siłę.
Teraz szkoła to może coś poklikamy z obiema Suczami.
Tymczasem się żegnamy i pozdrawiamy wszystkich!