Obóz, który dotychczas najbardziej otworzył mi oczy, chyba bardziej otworzyć się ich nie da. Było dużo ważnych podstaw, nad aportem, emocjami ludzkimi, które są niezwykle ważne w każdym sporcie, nad kończeniem sesji, wygrywaniem, nad nagradzaniem, motywacją i masą innych rzeczy. Poza tym dużo teorii. Pod okiem Gubiszi i Szymona ćwiczyliśmy tossa.
Powiem szczerze, że mogłam sobie odpuścić 1,5 tygodnia (przed obozem) rzucania dysków, moja ręka była już tak zmęczona, że sama nie wierzyłam jakie brokuły rzucam :P Ale za to dobrałyśmy się z Suką bo ona nie widząc 3 tygodnie dysków miała momenty gdzie móżdżek jej wyparowywał i radośnie kicała po placu. W każdym razie... w pierwszy dzień miałyśmy to samo co na majówce czyli przedstawienie swojego psa. Starałam się pokazać w końcu naszego overa, ale Molly ni jak nie mogła go zrobić... więc sobie odpuściłam i pokazałam passinga pod nogą, nawet wyszło. Po południu rundka tossa, jeszcze bez stref. Moje rzuty.. godne pożałowania, merlakowi za to zaświeciła się tęcza w główce i zaczęła strajkować przy aporcie, nie wiedziałam w sumie czy się śmiać czy płakać bo momentami wyglądało to komicznie :P ale walczyłam i wywalczyłam w miarę udaną rundkę.
Wieczorem na obgadywaniu chciałam wytłumaczyć nieco jej zachowanie, ale Paula z Agą nie miały dla mnie złych wieści. Co było dla mnie pewne to to iż musiałyśmy przepracować tego overa raz jeszcze i w inny sposób.
Tak mijały nam kolejne dni. W sobotę mieliśmy trening psa, gdzie w cieniu zrobiliśmy sobie kącik psiego kokszenia. Przed treningiem słuchaliśmy jeszcze teorii na temat świadomości ciała, mięśni, techniki skoku i wszystkiego z tym związane. W sumie pomyślałam, że to idealna pora, aby pokazać nasz problem z wiewiórką. W lutym na seminarium już ją ćwiczyłyśmy, ale w domu Molly traciła równowagę i bardzo trudno było jej wykonać tą sztuczkę. Stwierdziłam, że to pewnie problem fizyczny dla niej, ma za małe mięśnie tyłu. I tak jak przypuszczałam, Paula to potwierdziła. Ale to nie tylko dla niej problem, ale u mnie ułożenie poprawnie ręki to też nie lada wyzwanie :P
Poza tym dowiedziałam się, że Łasica jest prawdziwym koksem. Dałam ją pomacać Pauli i Agnieszce i aż się cieszę, że jest idealna! Ani nie za chuda, ani nie za gruba moi rodzice po prostu przesadzają bo nie widzieli nigdy sportowego psa :P Ładnie się rozwinęła, tak bez większych ćwiczeń wyrobiły jej się mięśnie, sylwetka... no kurde ładne jest to moje szczenie :D Ma świetną koordynację ruchu co było widać przy niektórych pląsach. No i co najważniejsze myśli! tak myśli i dlatego jest prze genialnym papim!
Któregoś jeszcze dnia zrobiłyśmy sobie próbne zawody tossa, już z strefami i liczonymi punktami. Przed sobą trzeba stawiać własne cele i pobicie własnego rekordu niż kogoś. I tak też zrobiłyśmy. Przypomniałam sobie tossa z majówki... podobała mi się w nim łapalność, aport, skupienie psa i moje rzuty, ale zero motywacji, mocnego nagradzania, szybkiego aportu. Więc postawiłam sobie cele - duża motywacja, szyyybki aport pod rączki i super zakończenie sesji. Całą resztę dnia miałam banana na twarzy! Suczka wracała wielkim speedem, była mega zmotywowana i radosna, aporcik też miała świetny! Po piątym rzucie było szarpanko i na koniec dysk oczywiście wygrał pies, który potem cały spacer w lesie szcześliwie go niósł :D W efekcie zdobyłyśmy 4,5 pkt. co śmieszne bo znajomy szczeniaczek dopasował się do nas i zyskał dokładnie taką samą liczbę pkt. - szczeniaczki górą!
W końcu postanowiłam zrobić tego dogcath i kolejne powody do dumy! Dnia ostatniego mieliśmy najpierw koncert życzeń gdzie my przepracowałyśmy passinga. Po południu odbyły się zawody. Dwie konkurencje ludzkie - toss i rzucanie do "kwadratu", i dwie psie - time trial oraz 5 jakichkolwiek rzutów, złapanych.
Jeśli chodzi o mnie. Wszystko było na odwrót, zawsze dobrze się czułam z floaterem i dzięki treningów u Gumiszi i Gubiszi wychodził mi poprawnie, tak więc myślałam, że zdobędę te 5/5 pkt, ale tym razem to toss okazał się dobrym celem. Troszkę się załamałam po 4 dniach rzucania tossa bo na prawdę mi nie szło, ale wyszłam na start i rzucałam. Poleciało kilka kartofli, ale pies i tak by je wyratował. Na początku jeden, albo dwa rzuty na 2 strefę no a potem trójeczki, które prawie podchodziły pod czwóreczkę! Na rzucaniu do celu zdobyłam 3/5 pkt. i myślę, że to przemilczę :P
Przyszedł czas na psy. Już na początku pierwszej psiej konkurencji nieco się zgubiłam, pierwszy rzut poszedł w niebo, a potem już nie wiedziałam jak ten czas się liczy, więc po prostu rzucałam. Pamiętając poprzedni cel - szybki aport, motywacja - chciałam to samo zrobić, no ale coś nie pykło, ale i tak byłam zadowolona z torpedki. W drugiej konkurencji znów się dobrałyśmy, 3/5 złapanych. Zrobiłyśmy pierwsze w życiu pseudo cztery strony świata, które w sumie polegało na floaterach blisko człowieka, potem postanowiłam zrobić backhand'a no i tej decyzji pożałowałam. Suczka wyskoczyła w powietrze, prawie złapała, ale odbiła zębami i dysk poleciał na bok :P
Mimo wszystko i tak była najdzielniejszą Suką! Możliwe, że faktycznie nieco przesadzam, bo patrząc na wyniki tak źle być nie mogło. 5 miejsce na 11 (?) psów!! więc wow! Szczeniak daje radkę :D
Do domu wróciłyśmy z dyskiem wysokich lotów - suuper pamiątka!
Jeśli chodzi o sprawy mniej psie. Pogoda była straszna codziennie dochodziło do ponad 30 stopni, rzucanie i treningi w takim słońcu wcale nie były fajnym doświadczeniem :P Momo musiałam schładzać przy każdym wyjściu na dwór w annówkowym basenie, który pokochała i myślę, że gdyby nie treningi mogłaby tam przesiedzieć cały dzień. Ludzie za to korzystali z spryskiwaczy. A gdy czas pozwalał wybierałyśmy się nad jezioro.
Poranne rozgrzewki czyli to do czego mimo pozorów każdy chce wracać :D Nowe techniki rzutowe, sposób na tossa i ogrom kolejnej wiedzy w głowie! Obóz na pewno będę miło wspominać, aż szkoda, że tak szybko się skończył.
Obóz był świetny, tak bardzo chciałabym tam wrócić <3. Liczę na to że się pojawimy za rok!
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, ja mam do annowki spoooro km, wiec dojechać tam troche słabo ;') mam nadzieje, że kiedyś tam wpadnę, bo z tego co opisujesz, była genialna zabawa :D
OdpowiedzUsuńWidać, że obóz się udał! :D Gratuluję postępów i życzę jeszcze więcej sukcesów ;)
OdpowiedzUsuńZazdraszczamy :D
OdpowiedzUsuń